Lawina w Białym Jarze – nowy utwór grupy Leniwiec
Jutro (20.03) w czwartek przypada 57 rocznica zejścia lawiny w Karkonoskim Białym Jarze.
Fot. archiwum GOPR/Wikipedia
Lawina w Białym Jarze, do której doszło 57 lat temu, miała miejsce 20 marca 1968 roku w Karkonoszach. Była to największa tragedia lawinowa w historii polskich gór. Tego dnia o godzinie około 11:00 (według różnych źródeł między 10:50 a 11:10) ogromna masa śniegu, szacowana na 50 tysięcy ton, zeszła z prędkością przekraczającą 100 km/h, porywając 24 osoby idące dnem Białego Jaru. Zginęło 19 osób, w tym 13 obywateli ZSRR (głównie młodych nauczycieli z Kujbyszewa), 4 obywateli NRD i 2 Polaków. Pięć osób przeżyło, ponieważ podmuch wiatru odrzucił je na bok, poza główną trasę lawiny.
Zespół Leniwiec, na ten dzień zaplanował premierę utworu „Lawina w Białym Jarze”.
Premiera 20 marca o godzinie 6:00 na YouTube 👇i o 8:00 w porannym programie #RadioGromnik.
Lawina w Białym Jarze to największa tragedia w historii polskich gór. Najnowszy utwór zespołu Leniwiec (premiera 20 marca czyli w dniu 57 rocznicy tragedii) opisuje to wydarzenie, w którym życie straciło dziewiętnastu młodych ludzi – z perspektywy Karkonosza.
Być może w piosence znajdziecie odpowiedź na pytanie, gdzie podziewał się przez lata Duch Gór i dlaczego gryzie go sumienie?
Gdy w blasku wieczornego ogniska siądziecie wraz z przyjaciółmi i wśród wycia wilków rozlegną się stare górskie opowieści, bądźcie czujni, bo może już czas, aby Karkonosz powrócił.
W teledysku poza Duchem Gór dostrzeżecie jeszcze kogoś – ludzie stąd, ludzie gór – sportowcy, poeci, pisarze, ratownicy GOPR, pracownicy Karkonoskiego Parku Narodowego, przewodnicy, harcerze, lokalni aktywiści, a nawet uczestnicy akcji ratunkowej po Lawinie w Białym Jarze – oni wszyscy z dumą i błyskiem w oku reprezentują nas – ludzi stąd, ludzi, którzy kochają te góry.
Utwór zapowiada płytę „Świat nie jest gotowy na Polskę”, której premiera planowana jest na grudzień 2025 roku. Wydawcą jest Mystic Production.
Kilka słów o Gościach w teledysku – to ludzie stąd, ludzie tych gór, reprezentują nas wszystkich, którzy kochają Karkonosze.
Katarzyna Karasińska – olimpijka, trenerka narciarstwa alpejskiego; Rafał Fronia – himalaista, pisarz, twórca map górskich; Gracjan Kielijański – przewodnik, popularyzator turystyki regionalnej; Andrzej „Jędrek” Ciosański – kasztelan zamku Chojnik, popularyzator historii, przewodnik; Jerzy Pokój – ratownik górski, przewodnik, wieloletni naczelnik karkonoskiego GOPRu, szeryf; Agnieszka Gierus – ambasadorka Karkonoszy, prezeska Instytutu Karkonoskiego, animatorka kultury; Marian Sajnog – uczestnik akcji ratunkowej po lawinie w Białym Jarze, ratownik górski, przewodnik, himalaista, instruktor ratownictwa górskiego, wieloletni naczelnik sudeckiego GOPRu, redaktor naczelny kwartalnika „Ratownictwo górskie”; Kazimierz Pichlak – poeta z Zachełmia, podróżnik; Przemysław Rozenek – poeta z Przesieki, strażak ochotnik; Karolina Dobrowolska-Martini – przyrodniczka, przewodniczka, pracownica Karkonoskiego Parku Narodowego; Jacek Gąsiorowski – miłośnik przyrody, kolekcjoner eksponatów związanych z historią lokalną; Andrzej Mateusiak – przewodnik, prezes PTTK Sudety Zachodnie, regionalista, znakarz szlaków; Robert Zapora – komendant Hufca Karkonoskiego ZHP; Dorota Goetz – wieloletnia liderka Partnerstwa Ducha Gór; Grzegorz Leszek – rekordzista zdobycia Korony Gór Polski, animator sportu; Anna Szwałek – przyrodniczka, pracownica Karkonoskiego Parku Narodowego, członkini stowarzyszenia Karkonoskie Zachełmie; Magdalena Pokój – przewodniczka, instruktorka jazdy konnej, trenerka rodeo; Andrzej Raj – przyrodnik, dyrektor Karkonoskiego Parku Narodowego, autor licznych publikacji popularnonaukowych dotyczących przyrody i jej ochrony.
W roli Karkonosza Rafał „Kulfon” Kulpa – miłośnik gór, z dumą nosi na ciele tatuaż z Karkonoszem.
Lawina w Białym Jarze, do której doszło 57 lat temu, miała miejsce 20 marca 1968 roku w Karkonoszach. Była to największa tragedia lawinowa w historii polskich gór. Tego dnia o godzinie około 11:00 (według różnych źródeł między 10:50 a 11:10) ogromna masa śniegu, szacowana na 50 tysięcy ton, zeszła z prędkością przekraczającą 100 km/h, porywając 24 osoby idące dnem Białego Jaru. Zginęło 19 osób, w tym 13 obywateli ZSRR (głównie młodych nauczycieli z Kujbyszewa), 4 obywateli NRD i 2 Polaków. Pięć osób przeżyło, ponieważ podmuch wiatru odrzucił je na bok, poza główną trasę lawiny.
Warunki pogodowe sprzyjały tragedii – w marcu 1968 roku w Karkonoszach panowały obfite opady śniegu, zmienne temperatury i silne wiatry, które nawiewały śnieg na krawędzie Białego Jaru, tworząc niebezpieczne nawisy. Trzy dni wcześniej, 17 marca, zeszła mniejsza lawina, która porwała siedem osób, ale wszystkie udało się uratować. Mimo ostrzeżeń GOPR-u, turyści zlekceważyli zagrożenie i wyruszyli czarnym szlakiem w stronę Śnieżki, korzystając z pięknej, słonecznej pogody.
Akcja ratownicza była ogromnym przedsięwzięciem – wzięło w niej udział około 1100 osób, w tym ratownicy GOPR, czescy ratownicy górscy, wojsko, milicja, strażacy oraz ochotnicy. Poszukiwania trwały do 5 kwietnia, kiedy odnaleziono ostatnie ciała ofiar pod zwałami śniegu o grubości nawet 12 metrów i czole wysokim na 20-25 metrów. Lawinisko miało od 600 do 800 metrów długości i od 20 do 80 metrów szerokości.
Po tragedii w miejscu zdarzenia ustawiono pomnik upamiętniający ofiary, jednak w 1974 roku został on zniszczony przez kolejną lawinę. Nowy pomnik odsłonięto w 2018 roku. Wydarzenie to do dziś przypomina o sile natury i konieczności respektowania górskich zagrożeń, nawet w pozornie niewysokich pasmach jak Karkonosze.
Lawina w Białym Jarze, do której doszło 57 lat temu, miała miejsce 20 marca 1968 roku w Karkonoszach. Była to największa tragedia lawinowa w historii polskich gór. Tego dnia około godziny 11:00 (według różnych źródeł między 10:50 a 11:10) zeszła potężna lawina, która porwała 24 osoby idące dnem Białego Jaru. Zginęło 19 z nich, w tym 13 obywateli ZSRR (głównie młodych nauczycieli z Kujbyszewa), 4 obywateli NRD oraz 2 Polaków. Pięć osób przeżyło, ponieważ podmuch wiatru odrzucił je na bok, poza główną trasę lawiny.
Lawina miała ogromne rozmiary: jej długość wynosiła od 600 do nawet 1000 metrów, szerokość od 20 do 80 metrów, a wysokość czoła sięgała 20-25 metrów. Masa śniegu, szacowana na około 50 tysięcy ton, przemieszczała się z prędkością około 100 km/h, a całe zdarzenie trwało zaledwie 48 sekund. Warunki pogodowe sprzyjały tragedii – w marcu 1968 roku w Karkonoszach panowały obfite opady śniegu, zmienne temperatury i silne wiatry, które nawiewały śnieg na krawędzie Białego Jaru, tworząc niestabilne nawisy. Trzy dni wcześniej, 17 marca, w tym samym miejscu zeszła mniejsza lawina, co było wyraźnym ostrzeżeniem, jednak zignorowanym przez wielu turystów.
Akcja ratunkowa była jedną z największych w historii regionu – wzięło w niej udział około 1100 osób, w tym ratownicy GOPR, czescy ratownicy Horskiej Służby, wojsko, milicja, strażacy oraz ochotnicy. Poszukiwania trwały kilkanaście dni, a ostatnie ciała odnaleziono dopiero 1 i 5 kwietnia. Ratownicy zmagali się z trudnymi warunkami, gęstym śniegiem i ryzykiem kolejnych lawin.
Turyści, którzy znaleźli się na szlaku, mimo ostrzeżeń GOPR i zamkniętego wyciągu na Kopę, wybrali czarny szlak wzdłuż Białego Jaru, kierując się w stronę Śnieżki. Piękna, słoneczna pogoda tego dnia mogła uśpić ich czujność. Po tragedii w miejscu zdarzenia postawiono pomnik z granitowych bloków, który jednak w 1974 roku został zniszczony przez kolejną lawinę. Nowy pomnik odsłonięto w 2018 roku.
Wydarzenie to do dziś przypomina o zagrożeniach lawinowych w Karkonoszach, które choć niższe od Tatr, mają strome kotły i nisze niwalne, sprzyjające takim katastrofom.
Tragedia w Białym Jarze z 20 marca 1968 roku nie jest otoczona jakąś szczególną „tajemnicą” w sensie niewyjaśnionych okoliczności czy spisków, ale istnieją pewne kwestie, które budzą zainteresowanie i dyskusje do dziś. Można je rozpatrywać jako elementy niewyjaśnione lub zastanawiające, które nadają wydarzeniu aurę zagadkowości. Oto kilka aspektów, które mogą być określane jako „tajemnica” tej tragedii:
1. Ignorowanie ostrzeżeń: Jednym z najbardziej intrygujących pytań jest, dlaczego turyści zdecydowali się wejść w Biały Jar mimo wyraźnych sygnałów ostrzegawczych. Trzy dni wcześniej, 17 marca, w tym samym miejscu zeszła mniejsza lawina, a GOPR ostrzegał przed wysokim zagrożeniem lawinowym. Wyciąg na Kopę był zamknięty, co również powinno zaalarmować wędrowców. Czy była to lekkomyślność, brak doświadczenia, czy może brak skutecznej komunikacji ostrzeżeń w tamtych czasach? Grupa, w której byli zarówno Polacy, jak i turyści z ZSRR oraz NRD, mogła nie mieć pełnej świadomości lokalnych warunków.
2. Nietypowa trasa: Ofiary szły dnem Białego Jaru, co już wtedy uznawano za niebezpieczne – szlak turystyczny prowadził górą, wzdłuż krawędzi kotła. Dlaczego wybrali tę trasę? Niektórzy sugerują, że mogło to być wynikiem złej widoczności w kluczowym momencie lub błędnej decyzji prowadzącego grupę. Inni wskazują na możliwość, że turyści z ZSRR i NRD, mniej zaznajomieni z Karkonoszami, podążali za miejscowymi, ufając ich orientacji.
3. Skala lawiny: Lawina była wyjątkowo potężna jak na Karkonosze, które nie są najwyższymi górami. Jej rozmiary (50 tysięcy ton śniegu, czoło o wysokości 20-25 metrów) zaskoczyły nawet doświadczonych ratowników. Niektórzy zastanawiają się, czy w grę wchodziły dodatkowe czynniki, jak np. nietypowe nagromadzenie śniegu w krótkim czasie lub specyficzne warunki wiatrowe, które nie zostały w pełni zbadane w tamtym okresie z powodu ograniczonych możliwości technologicznych.
4. Przeżycie niektórych osób: Pięć osób ocalało dzięki temu, że podmuch wiatru odrzucił je na bok. To budzi pytanie o dynamikę lawiny – dlaczego akurat te osoby uniknęły głównego nurtu? Czy był to czysty przypadek, czy może znajdowały się w specyficznym miejscu grupy? Relacje ocalałych są skąpe, co dodatkowo utrudnia pełne zrozumienie przebiegu zdarzeń.
5. Brak dokumentacji: W czasach PRL informacje o takich wydarzeniach nie zawsze były w pełni transparentne, zwłaszcza że wśród ofiar byli obcokrajowcy. Niektóre szczegóły mogły zostać zatajone lub niedokładnie udokumentowane, co sprzyja spekulacjom. Na przykład relacje świadków i raporty ratowników nie zawsze zgadzają się co do godziny czy dokładnego przebiegu akcji ratunkowej.
6. Legenda i pamięć: Z biegiem lat tragedia obrosła w lokalne opowieści, a zniszczenie pierwszego pomnika przez kolejną lawinę w 1974 roku dodało historii pewnego dramatyzmu. Niektórzy mieszkańcy regionu przypisują Białego Jarowi niemal mistyczną aurę, co potęguje wrażenie „tajemnicy”.
Red. Andrzej Szymura, który był korespondentem Polskiej Agencji Prasowej i relacjonował akcję ratowniczą w Białym Jarze, wspomina, że ta zimna była w Karkonoszach bardzo śnieżna, wietrzna i ze zmiennymi temperaturami. Aura doprowadziła do tego, że na krawędzi Białego Jaru powstały gigantyczne masy śniegu.
Szymura pierwszą wiadomość o zejściu lawiny otrzymał od ówczesnego kierownika wyciągu na Kopę w Karpaczu Zbigniewa Pawłowskiego.
– 20 marca w dolnośląskim oddziale PAP zadzwonił telefon. Zbigniew Pawłowski, który był też ratownikom GOPR, powiedział: panie Andrzeju, w Białym Jarze zeszła lawina, zasypała grupę radzieckich turystów oraz Niemców i Polaków, akcja ratownicza trwa – wspomina Szymura i podkreśla, że PAP jako pierwsza poinformowała o zejściu lawiny.
Szymura po kilku godzinach dotarł do hotelu w Karpaczu, gdzie zorganizowany był sztab akcji ratunkowej. Korespondent PAP dodał, że dobrze znał teren katastrofy, ponieważ był instruktorem narciarskim Polskiego Związku Narciarskiego.
– To, co zobaczyłem w Białym Jarze porażało, nie widziałem nigdy tak gigantycznych mas śniegu – mówił Szymura. Lawina miała prawie kilometr długości, ok. 80 metrów szerokości, a jej czoło było wysokie na 20-25 m. Zwały śniegu miały około 3-4 metrów głębokości.
W akcji ratowniczej brało udział kilkaset osób, w tym polscy i czechosłowaccy ratownicy górscy, żołnierze Wojsk Ochrony Pogranicza oraz wielu mieszkańców Karpacza. Kierownikiem technicznym akcji ratunkowej był ówczesny szef sudeckiej grupy GOPR Stanisław Kieżuń.
– Dymiły polowe wojskowe kuchnie, w głębokim śniegu drążono tunele, metr po metrze. Wiedziano jednak to, co paraliżowało ratowników, że szukano już tylko śmiertelnych ofiar – wspominał redaktor PAP.
Szymura relacjonował akcję ratowniczą z Białego Jaru przez 10 dni. Zakończyła się 5 kwietnia, gdy wydobyto spod śniegu ostatnią ofiarę. Lawina zasypała 24 turystów, pięciu wydostało się spod śniegu o własnych siłach lub zostało wyciągniętych przez ratowników, którzy pierwsi przybyli na miejsce tragedii z pobliskich schronisk – Strzecha Akademicka oraz Samotnia.
Pod śniegiem zginęło 19 osób, w tym 11 kobiet. Zginęło 12 obywateli ówczesnego Związku Radzieckiego, czterech z ówczesnej NRD, w tym małżeństwo przebywające w Karkonoszach w podróży poślubnej oraz troje Polaków. (PAP)
Podsumowując, „tajemnica” tragedii w Białym Jarze nie polega na istnieniu jakiejś ukrytej prawdy czy nierozwiązanej zagadki kryminalnej, lecz raczej na ludzkich decyzjach, nieprzewidywalności natury i brakach w pełnym obrazie zdarzeń. To historia, która wciąż prowokuje refleksję nad tym, jak niewiele czasem dzieli nas od katastrofy – i jak trudne jest jej przewidzenie, nawet dziś.
Radio Gromnik to niezależne radio internetowe, które z powodzeniem działa w powiecie strzelińskim i ząbkowickim.
Naszą misją jest dostarczanie słuchaczom najświeższych informacji oraz ciekawych audycji, które przybliżają życie lokalnej społeczności. Współpracujemy z wieloma artystami, pasjonatami i osobami, które mają ciekawe historie do opowiedzenia.
Dzięki temu nasza oferta jest różnorodna i interesująca dla każdego.
Pobierz darmową aplikację Patronite Audio lub Radio Expert na Google Play i App Store. Jesteśmy dostępni na stronie Radio Garden. Radio Garden to internetowa aplikacja, która pozwoli wam sprawdzić czego słucha się na świecie. Dzięki niej możecie posłuchać lokalnych rozgłośni z przeróżnych stron świata – do wyboru do koloru.